Jakiś czas temu spotkałem człowieka, który interesuje się religiami Wschodu. Z pasją opowiadał mi o karmie i reinkarnacji. Jego opowieści były barwne, egzotyczne i całkowicie pozbawione wymiaru praktycznego. Dotyczyły one jedynie sfery wierzeń i przekonań, nie przekładających się ani na poprawę jakości życia swojego, ani tym bardziej innych. W skrócie założenie religii Wschodu jest takie: człowiek ma taki los, na jaki sam sobie zasłużył w poprzednim wcieleniu. Z tego powodu ludzie biedni są teraz biedni, bogaci są bogaci, ludzie szczęśliwi są szczęśliwi, a nieszczęśliwi są nieszczęśliwi. Konsekwencją tej filozofii jest to, że z biedą się nie walczy. Biedę się tłumaczy i oswaja. Dzieci doświadczają nędzy, bo w poprzednim życiu były złymi ludźmi i dlatego muszą teraz cierpieć. Ofiarą takiej duchowości są tonące w biedzie i okrucieństwie Indie.
Osobiście nie wierzę ani w karmę, ani w reinkarnację. Nie wierzę w nie, bo nie leżą one w naturze mojego Boga. Jezus przyszedł na ziemię 2.000 lat temu, aby walczyć z biedą, nędzą, poniżeniem i śmiercią. Przyszedł, aby nakarmić głodnych, pocieszać smutnych, ubrać zmarzniętych i uzdrowić chorych, a nie tłumaczyć dlaczego ci ludzie znajdują się w takim stanie. Angażował się w los ludzi do tego stopnia, że w pewnym momencie oddał za nich swoje młode życie. Jezus nie mówił nic na temat kolejnych wcieleń. Według Niego istnieje jedynie nasze życie tutaj na ziemi oraz życie wieczne, do którego prowadzi jedna droga. Swoim życiem i nauczaniem wyraźnie ją wskazał.
Nie jestem chrześcijaninem, bo się nim urodziłem i nie mam innego wyjścia. Nie jestem chrześcijaninem, bo tak mnie wychowano i tak muszę. Chrześcijaństwo to mój wybór w oparciu o racjonalny materiał dowodowy, który przebadałem. To mój przemyślany i świadomy wybór. Wybór drogi, którą wskazał Jezus, uważam za najbardziej pragmatyczny i rozsądny krok jaki można postawić na tej planecie. To nie tylko kompleksowa filozofia życia, ale też potwierdzona faktami mądrość.
Bardzo interesujący wpis, tym bardziej, że sam mogę się określić jako człowieka, który raczej wierzy w reinkarnację, ale równocześnie interesuje się biblią i chrześcijaństwem. Jakiś czas temu postanowiłem zbadać, co biblia mówi na temat reinkarnacji, zacząłem więc szukać, co mówią na ten temat inni, którzy są z biblią dużo bardziej zaznajomieni niż ja. I okazało się, że jedni udowadniają, że wg biblii reinkarnacja nie istnieje, a inni że wręcz przeciwnie – zależy jak kto interpretuje.
Ale nie o to mi teraz tu chodzi – to co napisałeś najważniejszego, to że nie powinniśmy tłumaczyć nieszczęść ludzi reinkarnacją po to, żeby nic nie robić i nie pomagać. Ja nie wiem, czy reinkarnacja jest czy nie, ale uważam, że nawet jeśli jest, to nadal powinniśmy pomagać tak jak uczył nas Jezus i żyć tak jakby reinkarnacji nie było. A karma to wg mnie po prostu ponoszenie konsekwencji swoich czynów, czyli to, co wg Starego Testamentu jest „karą boską”, tylko że brzmi ezoterycznie. Ale wszyscy przecież grzeszymy i ponosimy konsekwencje swoich czynów i nie powinno to nas zniechęcać do pomocy innym.
Podoba mi się Twoje praktyczne podejście, bo sam niestety lubię za bardzo filozofować i skupiać się na ideach zamiast na praktycznym życiu. Dzięki.
PolubieniePolubienie