Niedawno, po raz kolejny, zostałem potępiony przez bardzo religijną osobę, która zakomunikowała mi, że nie będę zbawiony, gdyż w Kościele do którego chodzę nie sprawuje się „eucharystii”. Osoba ta nie dała mi szansy na złożenie wyjaśnień, gdyż z jakiegoś powodu troszczyła się o mój ratunek, ale nie była mi życzliwa. Tymczasem sprawa wygląda następująco. Wychowałem się w kulturze opartej na pięciu podstawowych wartościach: tylko Biblia, tylko Łaska, tylko Wiara, tylko Chrystus oraz tylko Bogu chwała, które w pełni oparte są na Słowie Bożym czyli sprawdzonym mierniku mądrości i prawdy. W taki sposób Pan Jezus traktował Biblię. Kiedy mój rozmówca wymawiał słowo klucz jakim dla niego jest „eucharystia” powołał się na wydarzenie, podczas którego Jezus wziął chleb, połamał go i rozdał swoim uczniom mówiąc: „Bierzcie i jedzcie” (Mt 26,26), a potem wziął kielich i przekazał go dalej mówiąc: „Pijcie z niego wszyscy” (Mt 26,27), po czym dodał: „To czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22,19). Fakty są takie, że w moim Kościele dokładnie w taki sposób postępujemy: łamiemy chleb i pijemy wino. Czynimy to na pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. Podejrzewam, że motywacją do słów mojego rozmówcy, potępiających mnie, było rodrażnienie faktem, że istnieją jakieś inne Kościoły. Ciekawostką jest to, że w Biblii występuje kilka różnych określeń, które opisują to wydarzenie: „Wieczerza Pańska” (1 Kor 11,20), „Stół Pański” (1 Kor 20,21) czy „Łamanie Chleba” (Dz 2,4). Natomiast nigdzie nie występuje ani termin „eucharystia” (gr. dziękczynienie) ani słowo „komunia” (łac. wspólnota).
Uroczystość Wieczerzy Pańskiej podczas ostatniego nabożeństwa była szczególnym i głębokim czasem uświadamiania sobie po co Pan Jezus przyszedł dwa tysiace lat temu na świat oraz co dokładnie dokonało się w wielki piątek na krzyżu Golgoty. Ciarki mnie przechodziły na myśl o wielkiej miłości i zwycięstwie mojego Pana. Boża miłość w tym czasie sprawiała, że ludzie przepraszali siebie nawzajem, modlili się ze sobą, przytulali, Ukraińcy, Rosjanie i Białorusini błogosławili jeden drugiego. Ktoś powiedział, że miłość to jedyna siła na ziemi, która ma moc uczynić z wroga przyjaciela. Tak się właśnie działo i potrzebujemy tego więcej. Bardzo poruszający był też widok byłych świadków Jehowy, którzy podchodzili do stołu, aby spożyć chleb i wino. Dla kilku z nich był to pierwszy raz, po latach bycia „niegodnym” w organizacji, kiedy mogli stać się pełnoprawnymi synami i córkami Ojca, który uwolnił ich z niewoli zatrutych myśli. Cieszą się tym faktem jak mało kto. Można im tej radości pozazdrościć. Dobrze jest być pomiędzy ludźmi, którzy mają pewność zbawienia, ludźmi którzy są wolni i szczęśliwi. Czy jesteś taką osobą? Jeżeli nie, dzisiaj jest czas, aby się nią stać. „O tym napisałem do was, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne” (1 J 5,13).