Starsza pani słucha na ulicy historii Janka, który przez całe lata katował swój organizm alkoholem. Było z nim bardzo źle, gdy Bóg stanął na jego drodze i dał mu drugą szansę. Janek jest teraz konkretnym, zdrowym, mądrym i odpowiedzialnym mężczyzną, który
wspaniale przemawia na ulicy i pisze wiersze. Na spotkanie szedł z bólem głowy. Bóg go jednak po drodze uzdrowił i dał możliwość, aby mógł usłużyć.
– Co pani myśli o jego historii? – pytam starszą panią.
– Więcej takich historii potrzebujemy w naszym kraju – odpowiada kobieta.
– Czy mógłbym się pomodlić o panią? – pytam.
– Ja jestem katoliczką i modlę się sama o siebie każdego dnia – kobieta się wzbrania.
– Myślę, że modlitwa we dwójkę ma szczególną wartość – zachęcam. – O co chciałaby się pani pomodlić? O zdrowie? Relacje międzyludzkie? O rodzinę?
– Chciałabym się pomodlić o zagubionych ludzi, których wokół jest tak wielu, którym rozsypał się świat z powodu pandemii, samotności czy błędnych decyzji – starsza pani przedstawia intencję. Momentalnie wstępuje we mnie energia. Chwytam ją za ręce i zaczynam się modlić pełnymi współczucia i mocy słowami. Czuję, że Bóg jest zadowolony, że Jego dzieci przychodzą do niego. Sa to chwile kiedy złote czasze w niebie wypełniają się ich modlitwami, które stają niczym wonności (Obj 5,8). Kończę modlitwę, otwieram oczy i widzę, że kobieta jest cała zapłakana. Jej oczy jaśnieją z wdzięczności i szczęścia. Ja też byłem szczęśliwy. A gdyby tak wszyscy ludzie wszędzie i zawsze mogli doświadczyć takiego wzniosłego uniesienia? Piękne by to było i z pożytkiem. To było bardzo dobre spotkanie na ulicy.