Pracowało u mnie ostatnio dwóch robotników z pobliskich wsi. Jeden z nich ciężko pije. Długie godziny wielkiego wysiłku ratują mu życie, bo w pracy jest ogarnięty. Lecz gdy tylko ma trochę czasu i pieniędzy, to zaraz pije. Początkowo myślałem, że jest ok. 60-tki, lecz okazało się, że ma tylko 35 lat. Zajechał się. Bóg dał mi w stosunku do niego wielkie współczucie. Pierwszego dnia kupiłem mu buty robocze, bo pracował w dobitych kościelnych i nie mogłem na to patrzeć. Od tamtego czasu zaczął być milszy, wrażliwszy i bardziej pomocny. Już nie burczał i nie przeklinał. Komunikował się, pytał i sugerował rozwiązania. Polubiłem go jeszcze bardziej. Marzyłem, aby się o niego pomodlić, ale nie wiedziałem jak mu przedstawić temat, aby było to dla niego doświadczeniem zrozumiałym i dobrze widzianym. Pewnego dnia zacząłem opowiadać obu mężczyznom o Kościele Ulicznym. Nic nie mówili, lecz dnia następnego poprosili, abym opowiedział im coś więcej. Coś drgnęło. Opowiadałem im historie ludzi, którzy byli na dnie, ale dzięki Bogu wyszli z bagna. Jedną po drugiej. Słuchali, lecz znowu nic nie mówili. W pewnym momencie myślałem, że mają już dość, że wyczerpałem czas. Wtedy Bartek, ten który pije, zaczął mówić pod nosem: „Bardzo ciekawe te historie. Bardzo ciekawe”. Jego oczy mówiły: „Też bym tak chciał”. Tego samego dnia. Piotr powiedział mi, że Bartka boli szyja. Patrzył na mnie i na coś czekał. – To chyba od tego ciężkiego kamienia, który dźwigał – dodał. Wtedy już wiedziałem, że do czego zmierzał, chociaż nie wiem skąd wiedział, że coś powinienem zrobić.
– Czy sugerujesz że mam się o niego pomodlić? – zapytałem. Znacząco zaczął kiwać głową. To był ten moment, na który nie mogłem zdecydować się sam. Dotarło do mnie, że świat jest gotowy na to, na co ja nie jestem.
– A jak pan się modli? Zdrowaś Mario? – zapytał Piotr.
– Nie. Ojcze Nasz! – odpowiedziałem. Podszedłem do Bartka, połozyłem mu rękę na ramieniu i zacząłem wołać do Boga, aby go ratował. Obaj mężczyźni byli bardzo wdzięczni za tę modlitwę. Byłem bardzo szczęśliwy za ten niezwykły Boży scenariusz. Następnego dnia Bartek przyszedł do pracy bez bólu.