Wiara to R-Y-Z-Y-K-O

Ostatnie spotkanie Kościoła Ulicznego, które było potężną manifestacją obecności Boga, pozwoliło mi lepiej zrozumieć obecną sytuację. Pod jego wpływem przypomniała mi się historia, która trafnie ilustruje problem, z którym zmaga się świat w tych dniach. 2.600 lat temu na równinie Duran w Babilonie król Nabuchodonozor zlecił postawienie olbrzymiego posągu ze złota, który miał symbolizować jego potęgę. Kiedy ten był gotowy kazał zwołać setki urzędników państwowych i ważnych osób. Pokaz kosztownego giganta nie był jednak jedynym punktem programu. Zebrani dowiedzieli się, że po usłyszeniu dźwięku instrumentów, mają upaść na twarz, aby oddać mu cześć. Część widzów była zdziwiona. Inni byli zaskoczeni. Jeszcze inni uważali, że to absurd. Wtedy dotarła do nich część druga wiadomości. Dowiedzieli się, że każdy, kto tego nie zrobi, umrze w straszliwych męczarniach. Nie trzeba było długo kalkulować, aby dowiedzieć się co zrobić. Instynkt podpowiadał, że trzeba ratować życie.

Nie wszyscy jednak myśleli w ten sam sposób. Trzech młodych mężczyzn uprowadzonych wcześniej z Izraela, kierowało się inną logiką. Dla nich rzeczą nadrzędną było pozostanie wiernymi ich Bogu. Gdy wszyscy zebrani upadli na twarz, oni trwali na nogach. Ten niepozorny gest skazał ich na śmierć. Czy nie powinni walczyć o życie? Powinni, ale nie za każdą cenę. Trzeba być prawdziwie wolnym człowiekiem, aby podjąć decyzję, jaką oni podjęli. Ich imiona to: Chananiasz, Miszael i Azariasz. Przez swój wybór zapisali się na kartach historii mężów wiary.

Kilka tygodni temu postawiono przed nami wielki posąg strachu i kazano nam się jemu pokłonić. Większość ludzi to zrobiła. Została także wypróbowana tożsamość wielu Bożych dzieci. Nie piszę tutaj o nieposłuszeństwie władzom w kwestii ochrony epidemiologicznej. Powinniśmy przestrzegać wszystkich zaleceń, które nam przekazują. Stają za nimi eksperci i ludzie, którzy chcą dla nas dobrze. Mówię o uleganiu strachowi. Piszę o tym, że wiara bierze się ze słuchania, a tym czego powinniśmy słuchać to nie wiadomości telewizyjne czy radiowe, chociaż są ważne i prawdziwe, lecz Słowo Boga. Aby mieć wpływ na świat wokół nie możemy mieć temperatury otoczenia. Ponieważ wsłuchiwaliśmy się w głos Boga pojechaliśmy we wtorek pomagać ludziom na ulicy. Tam wydarzyły się wielkie rzeczy. Czy nie było to niebezpieczne? Może było. Jednak jest coś ważniejszego niż robienie rzeczy bezpiecznych. To robienie rzeczy właściwych. Jadąc tam postąpiliśmy właściwie. Bóg był tam obecny, a nie ma bezpieczniejszego miejsca niż to, gdzie jest On.

Trzech młodych Izraelitów zostało wrzuconych do rozpalonego pieca, gdyż nie pokłonili się posągowi. Na tym jednak historia się nie zakończyła. Mężczyźni przeżyli. Ogień nie miał na nich wpływu. Nie spłonęli. Nabuchodonozor nie mógł zrozumieć tego, co się stało. Nie wiedział też dlaczego w piecu znajdowały się cztery osoby skoro zostały wrzucone do niego trzy. Cud, który miał miejsce był możliwy dzięki Temu czwartemu, który był tam razem z nimi. Komentatorzy upatrują w Nim Chrystusa. Historia skończyła się tym, że wielki król Babilonu pokłonił się przed Bogiem Chananiasza, Miszaela i Azariasza. Całość opisana jest w 3 rozdziale Księgi Daniela.

Życzę Ci, aby ludzie wokół, widząc Twój pokój i owoce życia, oddali cześć Bogu, któremu zaufałeś. Życzę Ci, abyś w tych dniach doświadczył pełni smaku i zapachu Nieba.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s