Pomimo godzin szczytu, ulice były puste. Przygnębiający widok. W karetce należącej do Kościoła Ulicznego w pięć osób przystąpiliśmy do wieczerzy pańskiej (komunii). Łamaliśmy chleb i z plastikowych kubków piliśmy wino na pamiątkę śmierci Jezusa. To wydarzenie nadało właściwej perspektywy celowi naszego przyjazdu – służeniu ludziom ulicy. Nie spodziewaliśmy się wielu osób. Zapowiadało się, że spotkanie będzie krótkie. Nie mieliśmy zupy, gdyż restauracja, która dostarcza nam posiłki, była zamknięta.
Najpierw przemawiał Jacek. Potem ja. Gdy kończył przemawiać Piotr, zgromadzonych było już 49 osób. Ustawiliśmy ich co metr. Mieliśmy gumowe rękawiczki i płyn antybakteryjny do wycierania mikrofonu. Od samego początku spotkanie było wyjątkowe. Moc Boża była wyraźnie obecna. Głoszone słowa były pełne treści.i autorytetu. Na twarzach słuchaczy było widać wielkie przejęcie, znacznie większe niż zwykle.
– Przyszedłem z jednego powodu – aby zobaczyć czy w obecnej sytuacji na świecie będziecie dzisiaj tutaj. Przyszedłem zobaczyć czy sprawy ważne są dla was najważniejsze. Nie zawiodłem się. Macie moje uznanie i szacunek – oznajmił młody mężczyzna, który przychodzi na spotkania od kilku tygodni.
Pomimo wcześniejszego apelu, nie dotarło do nas wystarczająco dużo jedzenia. Mieliśmy tylko 30 kanapek, 20 bochenków suchego chleba, 15 bananów oraz 7 litrów herbaty. To stanowczo za mało do wyżywienia tak dużego grona ludzi. Gdy Jacek zaczął się modlić przed posiłkiem, stało się coś absolutnie niezwykłego. Gdy mówił: „Panie, Ty nakarmiłeś wielu ludzi za pomocą pięciu chlebów i dwóch ryb. Uczyń dzisiaj podobny cud dla tych, którzy tutaj przyszli”, podeszło do nas dwóch mężczyzn, którzy zaproponowali dostarczenie obiadu dla wszystkich. Już po chwili zaczęli znosić zafoliowane pojemniki pełne kolorowego, smacznego i zdrowego jedzenia. Razem 100 zestawów. Stół się zapełnił. Uczta była wyśmienita. Całkowicie za darmo! To był dar z nieba. Odpowiedź na modlitwę nadeszła szybciej i w większym stopniu niż potrafiliśmy sobie wyobrazić. Osoby bezdomne zaczęły klaskać. Dla wszystkich zebranych był to ewidentny cud. Potężny cud. M.in. pod wpływem tego doświadczenia chwilę później kilka osób oddało swoje życie Chrystusowi.
A wirus? W Biblii jest obietnica, dla tych którzy znajdują się na pierwszej linii frontu: „węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić” (Mk 16,18). Ten werset dotyczy posłanych.
Było to jedno z najmocniejszych spotkań w historii naszej ulicznej misji, podczas którego doświadczyliśmy potężnego Bożego działania.
17.03.2020