Okazjonalnie zerkam na spoty przedwyborcze różnych formacji politycznych. Ze smutkiem patrzę na ludzi, którzy wykorzystują z trudem zdobytą wolność do manipulowania faktami, aby odnieść polityczną korzyść. Szczególnie mam na myśli narodowców. Radykalizm świetnie się sprzedaje. Wiedzą o tym wszelkiej maści ekstremiści. Nie dajmy się nabrać na ich kategoryczne słowa. Powinien niepokoić fakt, że pełnia władzy w kraju: ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza spoczywa w rękach jednego człowieka, który w dodatku nie piastuje żadnego urzędu. To bardzo niebezpieczny proceder. Nie sprzedam mojego braku akceptacji dla tego stanu rzeczy za 500+, za 1000+, czy nawet za 1500+. Z nieustającym niedowierzaniem patrzę na stan mediów publicznych, których narracja rzeczywistości od 2015 nie odbiega od poziomu toruńskiej radiostacji i nie widać, aby istniała między nimi jakakolwiek różnica. Nie dzieje się tak przez przypadek. Przyglądam się politycznym celebrytom, którzy pojawili się znikąd i pociągają za sobą tłumy, jedynie za sprawą tego, że są barwni. Powierzać własnego losu w ich ręce to krok nieodpowiedzialny.
Polska potrzebuje mężów stanu. Powszechnie szanowanych fachowców. Ludzi dużego formatu. Na listach wyborczych szukajmy polityków, którzy czegoś dokonali, czymś się wykazali, coś osiągnęli. Na nich zagłosujmy w niedzielę! Powodzenia dla nas wszystkich! Niech Bóg ma nasz kraj w swojej opiece!