Moich rodziców odwiedziła kilka dni temu pewna niezwykła para. Mężczyzna przyniósł dla mamy bukiet róż i bombonierkę. Pocałował ją w rękę. Nie byłoby w tym niczego zaskakującego gdyby nie fakt, że pan Alojzy ma 92 lata, a jego żona, Mirosława, 94. Oboje chodzą bez żadnej pomocy i dyskutują z zachowaniem dużej dyscypliny. Po zakończonej kolacji starsza pani chciała posprzątać stół, a mąż chciał jej w tym pomóc. Następnego dnia starszy pan wsiadł w Pendolino i pojechał do Warszawy, gdzie co tydzień prowadzi wykłady w Polskiej Akademii Nauk. Wychodząc od moich rodziców oboje zapowiedzieli, że będą się o nich modlić. Tym błogosławieństwem moi rodzice byli zdumieni najbardziej. Żwawe małżeństwo wkrótce będzie obchodziło 67 rocznicę ślubu.