Skalne życie

Ryby w podziemnym jeziorze, kwiaty wciśnięte w szczeliny skalne i kozice skaczące tam, gdzie człowiek z trudem chodzi, tworzą środowisko, które zachwyca i uwalnia.

Podziemne jezioro

We francuskojęzycznej części Szwajcarii, w miejscowości Saint-Leonard, wśród rozrzuconych na wzgórzach zamków, kościółków i malowniczo położonych winnic, znajduje wejście do największego podziemnego jeziora w Europie (300 m długości). Odkryte w 1943 pozostawało niedostępne dla turystów ze względu na zbyt wysoki poziom wody. Silne trzęsienie ziemi sprawiło, że woda w jeziorze opadła i od 1949 można pływać po nim łódką. W idealnie przezroczystej wodzie pływają duże, czarne ryby. Znajduje się tam nawet plaża, na której nie da się jednak opalać, gdyż nigdy nie dociera tam słońce.

Groźne szczyty

Z pięknych autostrad na dystansie dziesiątek kilometrów widać ośnieżone wierzchołki gór. W samej Szwajcarii, aż 48 szczytów ma powyżej 4000 m wysokości. Matterhorn, Weisshorn, Taschhorn, Dom przyciągają turystów i prowokują, aby się z nimi zmierzyć.

Na szczycie Hannig (2350 m n.p.m.) znajduje się restauracja, z której roztacza się piękny widok na pasmo czterotysięczników. Tablica informacyjna podaje, że w tym miejscu występuje aż 330 słonecznych dni w roku. Obok restauracji ląduje czerwony Helikopter. Ratownicy przylecieli nim na obiad. Kluczyki zostawili w stacyjce.

Zasypana wioska

W kwietniu 1991 w miejscowości Randa miało miejsce niezwykłe zjawisko – zawaliła się góra. Po prostu się rozsypała. Była to jedna z największych tego typu katastrof na świecie. Olbrzymie odłamki skalne zasypały dolinę, którą przebiega kluczowa droga dojazdowa do Zermatt (raju alpinistów). Tory kolejowe zostały zniszczone na odcinku 800 m. Spoglądanie na tę urwaną górą zdumiewa.

Schronisko dla samotnych wędrowców

Wjeżdżamy samochodem do wioski Ottavan (2214 m). Droga jest wąska i tak stroma, że samochód ledwo daje radę. Niektóre odcinki są ekstremalne. Wydaje się, że po otworzeniu drzwi samochodu spadnie się z pionowego klifu o wysokości kilkuset metrów.

Przechodzimy obok małego kościółka, kilku domów pokrytych łupkami skalnymi, a potem wzdłuż ściany zbudowanej z potężnych głazów. Mur powstał po tym, jak kiedyś wysoko w górach zarwało się jezioro i zalało wioskę. Ma za zadanie, w razie podobnej katastrofy, skierować falę w innym kierunku.

Z każdym metrem w górę zmienia się krajobraz. Skały przybierają coraz to inne kolory. Pojawia się mały wodospad, z którego woda przepływa przez ścieżkę. Na szlaku nie ma żadnych ludzi. Po kilku godzinach dochodzimy do schroniska Tasch Hutte (2701 m n.p.m.). Budynek jest otwarty i całkowicie pusty. W środku znajduje się regał z klapkami we wszelkich rozmiarach i czysta toaleta. W sali stoi 10 łóżek. W kartonach znajduje się porąbane drewno na wypadek, gdyby ktoś chciał rozpalić piec, aby się ogrzać czy coś ugotować. W kranie jest woda. W szafkach znajdują się garnki, a nawet produkty żywnościowe. Na stoliku leży skarbonka, do której piechurzy wrzucają swoje datki. Kilka lat temu podobne schronisko uratowało życie mojemu koledze i jego towarzyszom. Kiedy brnęli w głębokim śniegu z dala od cywilizacji, gdy kolejne osoby traciły siły i nie były w stanie iść dalej. wtedy wyłonił się upragniony kształt budynku schroniska.

W Alpach Szwajcarii od 1863 działa organizacja o nazwie Schweizer Alpen-Club (SAC), która jest posiadaczem większość schronisk górskich. Jest ich razem 153 z łączną liczbą 9500 miejsc noclegowych.

Roślinność

Kwiaty, kwiatuszki, porosty i krzaczki we wszelkich kolorach i na wszystkich wysokościach towarzyszą nam przez całą drogę. Pocieszają nas, gdy ze zmęczania zaczynamy wątpić w sens naszej wyprawy, która obnaża całą prawdę o braku kondycji.

Zwierzęta

Tam, gdzie nie rosną już żadne rośliny, a przyroda jest tak surowa, że nawet skały nie dają rady i rozpadają się pod wpływem słońca i wody, przed oczami ukazuje się górska kozica. Zapominamy o zmęczeniu, a nasze oczy w zachwycie odprowadzą ją ku niekończącej się przestrzeni.

Zaspane świstaki wychodzą z jamy, aby zobaczyć co się dzieje na świecie. Nie przejmują się naszą obecnością. Takich jak my widziały już nie jeden raz.

Na lodowcu

Z miejscowości Saas Grund można wjechać kolejką na stację Kreuzboden (2400 m n.p.m.), gdzie znajduje się restauracja, staw i ścieżka zdrowia oraz piękny widok na Alpy. Z Kreuzboden można dojechać jeszcze wyżej, do stacji Hohsaas (3142 m n.p.m.). Podczas, gdy na pierwszej jest lato, to na drugiej prawie zawsze panuje zima.

Zaopatrzeni w kurtki, polary, liny i plecaki wjeżdżamy na Hohsaas. Stąd prowadzą szlaki na czterotysięczniki. Do takiej wyprawy trzeba być dobrze przygotowanym i nie chodzi jedynie o posiadanie odpowiedniego sprzętu. Aby dość na szczyt trzeba pokonać lodowiec, a to czasami może być niebezpieczne. Spotykamy grupę ludzi, przygotowujących się na taką ewentualność. Kolega, Maciek, który jest naszym przewodnikiem opowiada o poprzedniej swojej wyprawie, podczas której jeden z uczestników zaczął nagle zapadać się w śniegu, pod którym znajdowała się szczelina (czasami mają likadziesiąt metrów głębokości). Grupa była jednak dobrze przygotowana, wiedziała co robić i na szczęście wszystko dobrze się zakończyło.

Zakładamy uprzęże, wiążemy się linami i wchodzimy na lodowiec. Idziemy ostrożnie. Przydałyby się raki i czekany. Dobrze, że mamy kije. Po drodze widzimy lekko zaznaczoną szczelinę i wyraźnie pęknięty lodowiec. Podziwiamy ten piękny, śnieżno-pustynny, surowy krajobraz. Nie wypuszczamy się daleko. Idziemy z dziećmi. Po dwóch godzinach wracamy do kolejki, umęczeni chodzeniem w zapadającym się śniegu.

Ścieżka zdrowia

Jeżeli ktoś nie chce się męczyć, to może się przejść ścieżką zdrowia, która znajduje się na poziomie Kreuzboden. Zalecane jest, aby pokonać ją boso. Tak więc idziemy wokół małego czystego, górskiego jeziorka po ubitej ścieżce. Potem po śniegu. Przez wiszący mostek. Po kamyczkach drobnych, grubszych i jeszcze grubszych. Najgrubsze znajdują się w niecce z lodowatą wodą wpadającą tam z górskiego strumienia. Trzeba tam wytrzymać przez jedną minutę. Jest ciężko. Na końcu ścieżki znajdują się hamaki. Leżymy, pijemy wodę i opalamy się na dachu Europy. Jest pięknie.

Maciek Strzyżewski

Maciek Strzyżewski

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s