Słowo Boga nigdy nie pada na ziemię. Przekonaliśmy się o tym w ciągu ostatniego tygodnia. Mężczyzna był pijany, gdy z nim rozmawiałem po raz pierwszy. Umysł miał jednak jasny. Mówiłem mu o nowym życiu w Chrystusie. Chłonął moje słowa jak gąbka. Gdy wszystkie bezdomne osoby zjadły zupę i sobie poszły, on został do końca spotkania i na głos w modlitwie dziękował Bogu za to, co mu się przydarzyło. Obiecał czytać Biblię, którą mu podarowaliśmy.
Po tygodniu przyszedł ponownie. Tym razem był zupełnie innym człowiekiem. Zaszła w nim totalna metamorfoza. Nie był ani pijany, ani bezdomny, ani bezrobotny. Dzień po naszym spotkaniu jeszcze wypił. Kolejnego też sięgnął po piwo, ale po południu otworzył Biblię. Wtedy wszystko się zmieniło. Ogarnął go tak wielki wielki głód czystego życia, że nagle przestał pić. Gdy w sobotę nasi przyjaciele modlili się o niego, rzucił palenie. Dnia następnego został ochrzczony w wodzie. Kolejnego otrzymał pokój do spania, pracę, ubrania i pieniądze. Dzień później pojednał się ze swoją dziewczyną, z którą nie miał kontaktu od 4 lat. Tego samego dnia pierwszy raz od 15 lat zadzwonił do matki, aby opowiedzieć o tym, co Bóg dla niego uczynił. Kobieta rozpłakała się, bo jej modlitwy w końcu zostały wysłuchane.
Krzysiek przyłączył się do kościoła. Zaczął chodzić na spotkania grup domowych. Chce się uczyć. Ma wielki głód Boga. W piątek ma otrzymać pierwsze wynagrodzenie za pracę. – Nie boję się dostać pieniędzy do rąk. Wiem Komu zaufałem. To w Bogu jest teraz moja siła – powiedział.