– Spójrzcie na mojego syna! Jeżeli on mógł z tego wyjść, to wy też. Jesteście piękni i wartościowi. Nie marnujcie dłużej swojego życia. W Bogu jest Wasza nadzieja – elegancka kobieta przemawia na ulicy do grupki bezdomnych alkoholików.
14 grudnia 1981 roku statek „Kujawy” należący do Polskiej Żeglugi Morskiej wpływa do Savony we Włoszech. Na brzegu czekają tłumy fotografów i uzbrojonych karabinierów. Kilka godzin wcześniej załoga statku i ich rodziny dowiedziały się, że w Polsce wprowadzono stan wojenny. Są przerażeni tą informacją, która jest dla nich równoznaczna z wybuchem wojny. Do statku, który stoi na redzie podpływają włoskie łodzie, z których pojawia się komunikat, że kto zdecyduje się zejść na ląd otrzyma azyl polityczny. Kapitan podejmuje niekorzystną dla siebie decyzję o wydaniu paszportów tym, którzy chcą opuścić statek. Następnego dnia wszystkie włoskie dzienniki piszą o Polakach, którym udało się zbiec przed wojskowym reżimem.
Pan Józef jest na statku oficerem mechanikiem. Tym razem w podróż zabrał swoją rodziną. Polityka firmy co jakiś czas daje swoim pracownikom taką możliwość. Ponieważ jest aktywnym działaczem Solidarności, obawia się, że po powrocie do Polski zostanie aresztowany. Ostatecznie decyduje się zejść do łodzi wraz z żoną – Grażyną i synem – Przemkiem. Cały ich dobytek to kilka walizek. Nie ma z nimi najmłodszego dziecka – Kasi. Przez dwa kolejne lata stoczą potężną bitwę, aby sprowadzić ją z Polski. Z tego powodu cztery razy spotkają się na osobistej audiencji u Jana Pawła II, dzięki któremu udaje się połączyć rodzinę.
Początkowo jest im ciężko. Nie znają języka. Są w stanie wykonywać jedynie najmniej płatne zajęcia. Jednak szybko się uczą i wkrótce otrzymują znacznie lepszą pracę. We Włoszech żyją jak u siebie. W taki sposób mija dziesięć lat, po których postanawiają wrócić do Polski – już tej wolnej.
Przemek zdaje maturę i rozpoczyna studia psychologiczne. Odkrywa, że nie są one dla niego i zostawia uczelnię. Ponieważ posiada zaawansowaną znajomością języka włoskiego, decyduje się na naukę w studium pomaturalnym na kierunku Turystyka Włoska. Po zakończeniu szkoły rozpoczyna zupełnie inny rozdział swojego życia – bardzo ryzykowny. W Karpaczu prowadzi nocny klub. Od tej chwili jego środowisko stanowią przemytnicy, prostytutki i alkohol. Podoba mu się takie życie. Wszyscy go znają i lubią. On wyświadcza przysługi, a ludzie mu się odwdzięczają. Ma dużo pieniędzy. Gdy pewnej nocy ginie jeden z klientów zastrzelony przez innego klienta, klub upada. Przemek nie może znaleźć sobie miejsca. Coraz więcej pije. Decyduje się na wyjazd do Włoch. Tam trafia na plantację jagód otoczoną przez drut kolczasty, strażników z karabinami i psy. Gdy pewnego dnia podczas apelu właściciel pola każe jednemu z pracowników paść na kolana i przystawia do jego głowy pistolet, Przemek zdaje sobie sprawę gdzie się znajduje. Kilka dni później razem z kolegą uciekają stamtąd. Ślad po nim ginie. Rodzice do poszukiwań angażują policję. Bez rezultatów.
Pewnego dnia do pani Grażyny przyjeżdża przyjaciółka z Sieny. Niezwykłym zbiegiem okoliczności posiada informacje o Przemku. Nie są to jednak wieści dobre. Dowiaduje się od niej, że syn żebrze na ulicach. Natychmiast pożycza pieniądze i kupuje dwa bilety na samolot. Leci na poszukiwanie syna. Nie wie jednak, gdzie zacząć. Wsiada w autobus. Jeździ po mieście. Wysiada na którymś z przystanków. Przechodzi na drugą stronę ulicy. Na chodniku mija bezdomnego człowieka, który jest brudny i zarośnięty jak jaskiniowiec. Przygląda się jemu i rozpoznaje w nim syna. Wybucha płaczem. To najgorsze doświadczenie w jej życiu.
Zabiera go na obiad i do łaźni. Cierpi i cieszy się zarazem. Pragnie, aby wszystko było już dobrze. Mówi o wspólnym powrocie do domu. Syn jednak odmawia. Nie chce wracać do Polski. Pani Grażyna całymi dniami przesiaduje z nim na ulicy, aby go przekonywać i strzec przed zagrożeniami. W ostatniej chwili mężczyzna ulega matce i razem wsiadają do samolotu.
Radość nie trwa długo. Przemek ma niepohamowany ciąg do alkoholu. Każdego ranka wychodzi do pracy i wraca wieczorem – pijany. Pewnego dnia nie wraca w ogóle. Następnego dnia matka idzie do jego zakładu, gdzie dowiaduje się, że syn od tygodni nie przychodzi do pracy. Pani Grażyna znajduje go w najgorszych barach wśród najbardziej upadłych ludzi. Twarz Przemka jest pokancerowana. Pięć razy miał złamany nos. Blizny po szyciu są świeże. W oczach się stacza i nic nie można zrobić. Matka z wiarą modli się o niego.
Pewnego dnia pani Grażynie udaje się zabrać syna na spotkanie klubu Anonimowych Alkoholików. Wracają w to miejsce ponownie. Coś się w Przemku przełamuje. Zgadza się na leczenie. W korytarzu budynku, w którym znajduje się klub AA poznaje Anię, swoją przyszłą żoną.
Przemek otrzymuje od swojej siostry, Kasi, zaproszenie na jej chrzest. Idzie tam nieufny i zdystansowany. Podczas uroczystości jest bardzo poruszony. Zdaje sobie sprawę, że tęskni za czystym życiem i pokojem, jaki towarzyszy jego siostrze. Przemek i Ania zaczynają spotykać się z Piotrem, który wprowadza ich w świat Biblii i Bożych wartości. Spotkania trwają miesiącami, podczas których zapoznają się z Bogiem. W pewnym momencie oboje mówią Jemu: Tak i podejmują decyzję o własnym chrzcie. Ma to być nie tylko wyraz ich wiary, ale także rodzaj ślubu, który połączy ich z Nim na zawsze. Do basenu, w którym są razem zanurzeni ktoś wlewa butelkę wody z Jordanu, w którym był ochrzczony Jezus.
Przemek i Ania mają swoją przeszłość, która jest już jedynie przykrym wspomnieniem. Są ze sobą od 10 lat. Są bardzo dobrym małżeństwem. Mają małą córeczkę, Sarę, którą bardzo kochają. Przemek i Ania mocno angażują się w pomoc ludziom potrzebującym. Na ulicy w Malborku prowadzą kościół, miejsce, w którym otwarcie mówią o Bożej miłości do tych, którzy jej potrzebują najbardziej, tak, jak oni kiedyś.
Maciek Strzyżewski