Prezenty tak już spowszechniały, że coraz mniej cieszą odbiorców. Co z tym zrobić?
Dzisiaj rano zabrałem na stopa bardzo otyłą dziewczynę. Jechała do hurtowni owocowo-warzywniczej, aby zdobyć jakieś jedzenie na obiad dla swojej rodziny. Od pierwszej klasy gimnazjum cierpi na schizofrenię. W poniedziałek ma operację w szpitalu, bo siedem ciężkich leków, które bierze, bardzo niszczą jej organizm. Jej siostra i ojciec też są na rencie. Nie jest różowo. Nawet kury nie chcą się ostatnio nieść. Pomimo tego dziewczyna była pozytywna. Zapytałem ją czy ktoś im pomaga. Powiedziała, że kiedyś kierowca, który ją podwiózł, dał jej 200 zł. Kupili za to trochę węgla na zimę. Innym razem ktoś kupił jej jedzenia za 300 zł. Wzruszyłem się tym, że wokół jest tak wiele osób, które lubią pomagać innym. W duchu błogosławiłem hojnych dawców. Na koniec pomodliłem się za tą dziewczyną i też dorzuciłem się na święta. Uśmiechnęła się ciepło. Wziąłem od niej adres, aby zorganizować większą pomoc.
W kontekście świąt zauważam, że z każdym rokiem mamy coraz większe dylematy odnośnie tego co, komu kupić na święta. Powód jest taki, że większość ludzi już wszystko ma. Może czas przestać się uszczęśliwiać zakupami i zacząć czerpać radość z czegoś innego? Coraz częściej o tym rozmawiamy w naszej rodzinie. Każdego robimy coś na rzecz osób biednych, bezdomnych i potrzebujących, ale wiemy, że można zrobić znacznie więcej, a warto, bo uśmiech tych ludzi jest bezcenny. Robimy to też dla naszych dzieci, które chcemy ustrzec od konsumpcyjnego stylu życia. Chcemy, aby wyrosły na mądre kobiety, które będą dostrzegały drugiego człowieka. Przypomina mi się, co powiedział pewien mężczyzna. Najbardziej ceni on swoją mamę za to, że nauczyła go, że nie ma takiej kromki chleba, którą nie można byłoby się podzielić z drugim człowiekiem. O to właśnie chodzi w życiu.
Znany na całym świecie mówca, Bill Johnson, który jest ojcem i dziadkiem, z okazji swoich urodzin wszystkim dzieciom w rodzinie kupuje hojne prezenty. Dla dzieci urodziny dziadka znajdują się na drugiej pozycji najważniejszych wydarzeń w roku, tuż po Bożym Narodzeniu. Okazuje się, że w Ameryce też wiedzą o tym, że warto inwestować w rodzinę.
Zamiast uszczęśliwiać prezentami tych, którzy wszystko mają, można pójść do tych, którym brakuje wszystkiego i im coś dać. Radość i satysfakcja gwarantowana!
Maciek Strzyżewski